saxorulez - Wto 09 Maj, 2006 generalnie 7 się sprzedało w salonie w Polsce. Jedno ma Miłosz, drugie czerwone jeżdzi po warszawie ale już ma nowy przód bo pan zachaczyłna parkingu o łancuch i dwa słupki mu zniszczyły karoserje.. trzecie ma jakis kierowca rajdowy jako treningówka (Frycz albo ten od Chłopskiego Jadła co w Mistrzostwach świata S1600 jeżdzi) czyli to było by czwarte z salonu w PL. Było jeszcze niebieskie dla dziennikarzy - nie wiem co się z nim stało. I dwa pozostałe nie żyją juz Krótko mówiąc mneij sie sprzedało Saxo niż Cayennów w PLLoko - Wto 09 Maj, 2006 Hmm no a ja mam jeszcze włąśnie przed sobą motomagazyn styczeń 1999 i tam jest test zielonego saxo na warszawskich blachach Coś sie nie zgadza z kalkualcjami Grzesiek VTS - Wto 09 Maj, 2006 jeden byl w Krakowie czerwony jezdzila nim kobieta pamietam wtedy sie zakochalem w VTS(nie tej Pani co mialo kolo 30 ilus lat) bylo to pierwszy jakiego widzialem to sie nazywa PIERWSZA MILOSC Loko - Wto 09 Maj, 2006 To ja kiedypierwszy raz usłyszałem o VTS'ie, włąśnie w styczniu 1999 w motomagazynie. To było to dla mnie auto, o którym mogłem tylko pomarzyć, mała bestia, która jak na tamte czasy, jeszcze bardziej zachwycała mocą przy swoich niewielkich wymiarach. Dodatkowo autko to jest tam opisane w samych superlatywach, wychwalane na każdym kroku oraz jako dostępne wyłącznie na zamówienie. Więc w moich oczach, w tamtych czasach było to auto jak ze snu, totalnie nieosiągalne i według moich zamyśleń przeznaczone dla bardzo bogatych ekscentrycznych osób, które mają nadmiar gotówki i mogą sobie pozwolić na kupienie zabawki dla samej frajdy z jazdy. Cena podana tam z 24.11.1998 wynosiła 51 288, czyli tyle samo, co wtedy kosztowało auto klasy średniej typu Golf, Astra, Focus. Co tym bardziej odsówało mnie od jakiej kolwiek wizj posiadania VTS'a.
No a dziś, prosze moge mieć swojego VTS'a, auto o którym mogłem tylko marzyć w dzieciństwie, teraz na przeszkodzie stoi jedynie ich dostępność. I to jet piękne w samochodach, że mażenia czasem sie spełniają, dziś patrzymy na auto jako na nieosiagalne, a za pare lat juz mozemy nim jezdzić PiTT - Wto 09 Maj, 2006 Ja pamiętam jak w liceum czyli koło 95-96r. moim marzeniem był Golf 3 VR6 albo 2,0 16v z 93-94r. pamiętam że używane kosztowały tyle samo co nowe małe furki
Poza golfem podobała mi się astra gsi no i oczywiście 19 16v
Z uwagi na to że na ulicach praktycznie nie było żadnej 19 16v a czasami raz na rok widziałem clio 16v to bardziej nakręcałem się na coś co jest bardziej dostępne
Po kilku ładnych latach stałem się posiadaczem jednego z moich ulubionych samochodów, zresztą zakup 19 to zupełny przypadek, pojechałem obejrzeć, spodoba mi się no i już nie było innej opcji Dariano - Wto 09 Maj, 2006 Ja mojego saxofona nawet nie widzialem kupilem ze zdjecia powiedzialem ze musze go miec i mam:P ogolnie to marzyla mi sie honda civic 160 vtec gen5 ale takie cos spotkac to prawie nie mozliwe moze byc gen 6 ale jeszcze wszystko przede mna. z saxo jestem zadowolony bo tez zawsze chcialem go posiadac i tak naprawde na dzien dzisiejszy jestem szczesliwy ze go kupilem wiadomo ze miedzy nami nie zawsze sie wszystko ukladało ale juz zapomnialem o tym :614:nox - Wto 09 Maj, 2006 ja jak kupilem fieste to jechalem po caprika z 70 roku z motorem 2.8 v6 sasas a wrociłem z fiestą 1.6 do tej pory niewiem jak to się stało saxorulez - Śro 10 Maj, 2006 ten czerwony z krakowa to możliwe że miłosza egzemplarz bo on jakiś zamulony był jak po babie..
ja zagrzałem się na Saxo jakoś w 1997 roku gdy marzyłem o tymn żeby miec prawko jazdy.. pierwsza zajawka to było 205 GTi do dziś mam pokażną galerię zdjęc z netu z tamtych lat.. przy okazji wzniecania się 205 trafiłem na zielone zdjęcia Saxo Ph I z szarymi listwami!! tak z szarymi listwami TheMc pamięta ta fotkę bo wisiała w moim pokoju na naczelnym miejscu... potem zaczelo się sprawdzanie kim/czym jest VTS? Pierwszy kontaktw PL miałem w gazecie Auto Motor i Sport gdzie w cenniku widniało Saxo VTS za 72.000PLN czyli wiecej niż Xsara 1.8 VTS! Prawdopodobnie ta cena była przyczyna tak znikomej sprzedaży tego modelu.. w kolejnym roku cena już była zdecydowanie lepiej skalkulowana i wynosiła około 56.000PLN Wtedy też w jednym z katalogów Auto Swiat trafiłem na opis Saxo VTS (niebieskiego ph I z wrocławia lub warszawy bo czarne blachy miał na W) panow wzniecali sie strasznie hamulcami i tym że da się takim samochodzikiem jechać ponad 200km/h na kolejnej stronie był opisany Ford Puma 1.7, wtedy zbierałem dużo materiałów informacyjnych o tym samochodzie, miałem nawet specyfikację wyposażenia oraz dane techniczne po polsku.. niestety straciłem to wszystko w trakcje przeprowadzki.
Ja swojego Saxofona szukałem jakieś dobre 6 mieisęcy.. zasadniczo chciałem auto nie bite ale takowych nie było na naszym rynku a 35.000PLN za nie bity egzemplarz zroku 1999 to było dla mnie za dużo.. także trafiłem kiedyś ogłoszenie o Saxo VTS w Nowym targu, 2001 70.000km przejechane cena 19900, bez klimy, bez szyberdachu, bez elektrycznych lusterek. Nie było fotek ale pan się zarzekał że auto lekko rozbite jest, że jeżzi, ze podłużnice całe itd.. Pamiętam jak pojechałem po niego.. auto faktycznie jeżdziło ale nie nadawalo sie do pojechania do wawy. Trzeba było wymienić lewy błotnik, maskę, zderzak, lewe światło i lewy halogen oraz wymienić szybę bo była poękana. Reszta uszkodzeń to zdarty rant z felgi. Samochód naprawiono w kilak godzin i następnego poranka jechałem wypasionym Saxofonem do domu z białą maską i srebrnym zderzakiem niestety po drodze otworzyła mi sie ta wspaniała biała maska (okazało się że zamek był uszkodzony..) i zdewastowała dach oraz ponownie szybę... takze sporo przygód miałem pierwszego dnia.
W mojej opinii mam egzemplarz nie nękjany drobnymi awariami jak to się zdarza w niektórych saxofonach. ja mam szczęście do gruubych awarii. Zaraz po kupieniu okazało się że do wymiany jest synchronizator oraz koło 3 biegu ( znak że auto było gruuuubo eksploatowane), potem dłuuugo nic i dzwon a teraz zgon silnika...
Z drobiazgów wymieniłem łączniki stabilizatora dwa razy i to wsio.. a tak to lałem płyny i tyle. W tej chwili saxofon jest w senatorium.Peter - Śro 10 Maj, 2006 ja napalilem sie na Saxo po tym jak widzialem w Anglii mnostwo swietnie zrobionych egzemplarzy - ladne felgi, niskie zaiwasy oraz poszerzenia ktore na poczatku zdawaly mi sie tylko przerobka blacharska.Jak robilem prawko i pojawily sie glosy ze jakies autko dostane, zaczalem wielkie poszukiwania w internecie.Lukalem Seicenta, 106 no i oczywiscie Saxo.Wybor Saxiakow byl duzy ale zaden nie przypominal tych widzianych w UK.Pewnego dnia pojawilo sie ogloszenie o Saxo VTR.Wchodze i patrze a tam 98 km, klima, felgi i te slawne poszerzenia ktore okazaly sie byc oryginalem.Napalilem sie strasznie bo myslalem ze to chyba jakies najmocniejsze Saxo (wtedy nie wiedzialem jeszcze o 16v) i zrobilem sobie wycieczke do Krakowa.31 grudnia kupilem samochod i przed sylwestrem przyprowadzilem go do domu...Tak to sie zaczelo Michał - Śro 10 Maj, 2006 Ja pierwszy raz zobaczyłem saxo chyba w 2000 roku jak siedziałem nachlany na ławce w Hiszpanii. Dosyc duzo takich gratów tam jedziło ale odrazu wiedziałem ze musze miec taki samochodzik. Tam,jak ze gorący klimat, grube fele, wszystkie saxiaki tusto posadzone itd. Pamiętam ze jak zobaczyłem to pozniej chodziłem po ulicach i szuakłem saxiaków. Oczywiscie nie wiedziałem co to za siliniki , wersje itd.
Jako ze czasmijał ,bujałem sie toyą corollą e-11 mojej matki. Rodzicom od tametgo roku trułem dupe ze ja chce saxo i koniec. Pukali sie w głowe bo mysleli ze to zwykłesaxo. Nie ukrywam ze będąc rozbestwionym gówniarzem wymuszałem na nich kupno saxiaka, ale naszczescie ( bo nie zdawałem sobie sprawy jakie są kosta utrzymania saxo , a nie pracowałem) nie kupili. Dostałem robote, odrazu rodzice dali mi rolke . Pierwsze co zrobiłem to zacząłem jedzić po polsce z ojcem w poszukiwaniu/ogladaniu saxo znalezionych w necie. Wszystkie było wiadomo wjakim stanie. Aha, był jeden warunek mojego starego. SAMOCHÓD NIE MOZE BYĆ PO WYPADKU !! Juz myslałem ze takiego poprstu nie ma, a jak są to w brukseli za 10 000 eurasów. Naprawde duzo sztuk ogladałem , rzeszów, kraków, łódź, nawet chciałem kupić od chmury saxo. Wszystkie juz przejzałem ale został jeden, jakis brzydki, z naklejkami bez felg, brudny( tak wyglądał na zdjeciu z autoscouta24 ) . Był to ostatni egzemplarz jaki miałem obejrzeć. Aha, 3 razy byłem spawkoany juz do wyjazdu do niemiec po saxo ale 3 razy helmuty dzwoniły ze sprzedane :546: .Jak mówiłem został ostatni, który mi sie nie podobał. No ale nic, trzeba pojechać.
Miasteczko Rehfelde( nigdy tej nazwy nie zapomne ) pod berlinem. Jak go zobaczyłem odrazu wiedziałem ze to jest ten !! tylko zeby nie uderzony. Okazał sie w naprawde dobrym stanie oprócz porysowanego zderzaka po prawej stronie ( panna musiała pojsc po bandzie ostro ) . Wracając do domu juz nim, ojcec paskiem jechał po czipie 160 kuca tdi juz mu pokazałem gdzie jest jego miejsce w szeregu Jak przyjechałem do domu, zostałem oficialnie przeproszony przez starych za to ze mówili ze to szajs to saxo, bo vts im sie strasznie podoba.Anonymous - Śro 10 Maj, 2006 jakos tak w listopadzie 2004 roku moj kochany brat zapragnął zmienić samochód, wybór padł na Honde Civic 5 generacji.. autko zakupione od kobiety wiec bylo w naprawde świetnej formie.. początkowo byłam bardzo nie zadowolona że brat wybrał Hanie, totalny golas z silnikiem 1.5 no ale w końcu to on się miał tym poruszać więc moje zdanie wtedy kompletnie sie nie liczyło.. o dziwo bardzo szybko zmieniłam zdanie i wstąpiłam do rodziny civic gej klubu.. szybko sie dowiedziałam ze to 1.5 ma małego bonusa bowiem jest to wersja kanadyjska 102 km a nie jak europejskie 90 km..odkrywając potencjał jaki drzemie w tych autkach moja miłość rosła z dnia na dzień.. w koncu nadszedl czas zrobienia prawka i od tej chwili dzieki uprzejmosci brata stałam sie szcześliwą posiadaczka cvc..oczywiscie czasami daje mu sie przejechac zeby nie bylo że okropna zemnie siostra i chyba jest to autko ktore jak na chwile obecna najdluzej przebywa w naszym domu..k-mart - Śro 10 Maj, 2006 Gdy mialem 6 lat, ojciec nabyl w raichu (bo pracowal w garazu renault przez jakis czas) ex-rajdowke R5 alpine turbo, pierwsza wersja, piekny niebieski-met. z przodu ogromna galanteria rajdowa czyli 4 wielkie okragle halogeny 'hella', w srodku 2 kubla i klatka, felgi 195/13/45 stalowe, pod maska znany 1.4 turbo na poteznym podwojnym weber'ze, wolny wydech, jakies mody przy turbo. Gdy go sprzedal (ja mialem 9lat), mialem ponoc lzy w oczach . Za tamtych czasow nikt nie dawal rady w lbn z ta R5
Od razu bylo mi jasne ze kiedys musze miec taki samochod, wiec z wlasnych oszczednosci kupilem czarna R5 alpine turbo w orginalnym stanie gdy mialem 15lat, czyli w roku 1997. Nastepna 4 lata pozniej, ex-pucharowke troche dlubnieta, zawias koni/eibach i pare innych rzeczy. Zadko nimi jezdze bo nie sa odrestaurowane do konca, ale technicznie dzialaja calkiem niezle
W roku 1994 ogladalismy razem z ojcem 'rallye de france', gdzie Jean Ragnotti dokladal 4-napedowym a-grupom w fabrycznym clio williamsie (220KM). Ojciec stwierdzil ze musi miec takiego i..... za pare dni go nabyl . To byl nasz pierwszy willi, od tamtej pory on mial 2 sztuki a ja 3. Pierwszego wlasnego kupilem 5lat temu w 2001 roku.anjas - Śro 10 Maj, 2006 Jak jeszcze nie miałem prawka, w 1993/4 roku, mój starszy o rok kolega sprzedał swojego kanta (fiat 125p) i kupił czarną R5 GT Turbo rocznik ok. 1990! Co to był za samochód!!! Jeździł jak marzenie i wyglądał rewelacyjnie. "Niestety" na mnie czekała już Toyota Corolla 1.6 w wersji liftback, też fajny samochodzik, ale bez tego charakteru co renóweczka... Dlatego szybko ją rozbiłem (dobrze, że przeżyłem) i postanowiłem poszukać dla siebie fajnego R5 (to tak w dużym skrócie, bo w międzyczasie przewinęło się jeszcze kilka autek).
Nie było łatwo - GT Turbo wogóle znaleźć nie mogłem ale w końcu upolowałem białą R5 1,7 GTE z 1991 roku. Z wyglądu prawie nie różniła się od GT Turbo, silnik też dawał rade, ale jednak to nie to samo co GT Turbo... Mimo wszystko oszlałem na jej punkcie, jednak komplekst GT Turbo pozostał chyba do dziś.
Niestety moja piąteczka mimo, że była wtedy jeszcze dość młoda, okazała się bardzo kapryśna. Co chwila coś się psuło, a ja więcej czasu spędzałem u mechanika niż jeżdżąc wymarzonym samochodzikiem. Zresztą być może przeginałem, bo mechanik już zaczął się ze mnie śmiać, że jestem jakiś dziwny, że przyjeżdżam ze wszystkimi pierdółkami i jak coś stuknie w samochodzie to już u niego jestem... ale rzeczywiście tak było i ten perfekcjonizm został do dziś.
W każdym razie ekspoatacja renóweczki kosztowała mnie dość dużo i po ponad roku postanowiłem ją sprzedać. Jak odjeżdżała spod mojego domu to miałem łzy w oczach. Zresztą teraz też, jak widzę białą GTE albo GT Turbo na ulicy, to robi mi się sucho w gardle.
Z hatchy później miałem Clio II 1.4, ale nie było za bardzo hot. Prócz tego prawie same japońskie sedany - corolle, civiki, accordy... No i teraz znów hatch - yaris ts! Mały ale zwinny dzik - Śro 10 Maj, 2006 A ja jako pierwszy samochod kupilem sobie Clio II ph I 1.4 16v, w swojej klasie samochod o nie spotowych ambicjach dawal rade, bardzo z niego zadowolony bylem i ktoregos razu w komisie stal sport czarny. Pooogladalem bo pierwszy raz z bliska widzialem, facet zaprosil mnie na jazde probna. Jak przesiadlem sie z powrotem do 1.4 to myslalem ze sie popsul, nie przyspieszal, nie hamowal, nie skrecal. Wiec wrocilem do komisu i zamienilem fury
Oczywiscie zanim kupilem to byl trzepany na wylot przez trzy warsztaty.Gotti - Śro 10 Maj, 2006 Ja swoją miłość z hot hatchami zacząłem w Szwajcarii gdzie auta typu Clio Spot, saxo vts, punto hgt czy multum innych są na porządku dziennym. I tak też się stało, że ojciec kupił Punto GT turbo. Sleeper jakich mało, niestety ten egzemplarz był trochę kapryśny Bądź co bądź auto było super... później przyszła pora na 206 GTi - czarne, czarne felgi i ta przegięta tapicerka... niestety tamtejsze przepisy nie pozwoliły finansowo na zakup tego auta i po 2 tygodniach auto tak czy siak zostało w Szwajcarii. W końcu przyszły moje 18te urodziny i prezent w postaci Punta, na które czekałem prawie rok czasu - tyle zajęło odnalezienie ostatniego właściciela, który zostawił to auto do sprzedania swojemu koledze (bez dokumentów :547: ) Cierpliwość została wynagrodzona auto najpierw trafiło do mnie do Polski, a teraz spędza też czas w swojej 'ojczyźnie'.