M - Śro 18 Sie, 2010 Temat postu: Pytanie z dziedziny filozoficznychNaszła mnie taka myśli, w tym miejscu chciałbym powiedzieć że nie piję do tematu o aucie do 60tysięcy PLN chociaż nie ukrywam że to on sprawił że zacząłem się zastanawiać.
Wiadomo ludzkie życie jest krótkie, fajne czasem marne, wesołe a czasem smutne. Są różne przyjemności, obowiązki i inne sprawy których musimy doświadczać.
I tak się właśnie zastanawiam czy w życiu możemy pozwolić sobie na jeżdżenie samochodem który tylko nas przemieszcza po różnych miejscach, zamiast dawać realną przyjemność z jazdy i frajdę? Czy idea Gran Turismo czyli wielkie podróżowanie umarła na rzecz utylitaryzmu? Czy ekologiczny faszym zabierze nam resztki przyjemnosci?
Jeżdzę prawie codziennie służbowymi ceed'ami 1.4 i jest to dla mnie katorga jak te auta współpracują z kierowcą - za każdym razem jak z nich wysiadam robie wielkie ufff - chyba wole rower. Nigdy nie kupiłbym takiego samochodu a napewno nie za pensje z dwóch lat.
Żeby realnie tym się dobrze jeździło - przynajmniej dwulitrowy silnik i 150koni.
Temat otwarty, nie moderowany, z chęcią wysłucham opinii i doświadczeń.KonradMK - Śro 18 Sie, 2010 Problemem w moim mniemaniu jest brak kasy na połączenie przyjemnego z pożytecznym. Wszak każdy gdyby mógł kupiłby mercedesa S klasę do podróżowania i porsche do jazdy (dodatkowo dla fanatyków motoryzacji). Poza tym nie każdy jest fanem motoryzacji i umie czerpać przyjemność z podróżowania.M - Śro 18 Sie, 2010 To może raczej w drugą stronę - niedogodność podróżowania slabym autem - trudne długie wyprzedzanie - często niebezpieczne, męczenie silnika i podróżujących przy dużych prędkościach podróżowania - hałas etc.KonradMK - Śro 18 Sie, 2010
M napisał/a:
To może raczej w drugą stronę - niedogodność podróżowania slabym autem - trudne długie wyprzedzanie - często niebezpieczne, męczenie silnika i podróżujących przy dużych prędkościach podróżowania - hałas etc.
każdy ma to na co go stać. tutaj oczywiście można dyskutować do usranej śmierci czy lepiej kupić wygodniejszą używkę czy słabą nówkę w tej samej cenie, ale dla mnie wygląda to tak, że pasjonat kupi lepszą używkę a ktoś kto podchodzi do tematu czysto utylitarnie kupi coś gorszego ale nówkę z salonu i będzie się cieszył gwarancją, która usprawiedliwi mu braki komfortu podróżowania.Bartli - Śro 18 Sie, 2010 Nie każdy jest fanem motoryzacji - to fakt, ale ogólnie co raz trudniej o jakieś fajne, nowe auto które daje frajdę z jazdy. Prawie wszędzie króluje tylko ekologia, i te popierdółki pod maskami a nie poważne silniki. W ogóle nie jarają mnie te wszystkie 1.4turbo, z których potrafią wycisnąć po 180KMM - Śro 18 Sie, 2010 Właśnie - ja mam używkę i jestem zadowolony, utrzymanie nie jest kosztowne, osiągi na poziomie - podróżowanie bajka. Nigdy bym nawet nie pomyślał ze mogę zamiast tego mieć nową fabię 1.0KonradMK - Śro 18 Sie, 2010
Bartli napisał/a:
Nie każdy jest fanem motoryzacji - to fakt, ale ogólnie co raz trudniej o jakieś fajne, nowe auto które daje frajdę z jazdy. Prawie wszędzie króluje tylko ekologia, i te popierdółki pod maskami a nie poważne silniki. W ogóle nie jarają mnie te wszystkie 1.4turbo, z których potrafią wycisnąć po 180KM
i dla ciebie właśnie wymyślono komisy samochodowe. jedziesz, wybierasz interesujący cię model ferrari albo mustanga (co kto lubi) i wracasz do domu z bananem albo kleksem.Yarko - Śro 18 Sie, 2010 kwestia priorytetów, za 60k możesz kupić M3, M5 a nawet porsche, czy pół ferrari mimo wszystko większość ludzi wybiera nową Skode, Toyote, Renault rezygnując z przyjemności z jazdy, gdyż tą przyjemność odnajdują w np. łowieniu ryb albo kuzynek ( chociaż z tym bez dobrej fury ciężej ).TomsoN - Śro 18 Sie, 2010 nikt nie chce stołka, w którego już ktoś pierdział KonradMK - Śro 18 Sie, 2010
TomsoN napisał/a:
nikt nie chce stołka, w którego już ktoś pierdział
upraszczasz i nie masz racji bo fotel w aucie można wymienić na nowy a dupy żonie nie wymienisz Anonymous - Śro 18 Sie, 2010
Yarko napisał/a:
większość ludzi wybiera nową Skode, Toyote, Renault rezygnując z przyjemności z jazdy
wydaje mi się że jest 50/50 dzik - Śro 18 Sie, 2010 W budzecie 60kPLN ciezko cos sprawnie poruszajacego sie urodzic.
Jak jezdze w trasie, szczegolnie majac kogos na pokladzie to moge jechac 100-tka prawym pasem na tempomacie, z zapierd*lania wyroslem. Oczywiscie jest zajebiscie jak masz wiecej, ale gdy rozmawiamy o samochodach ktore maja w okolicach 10s do setki to tragedii nie ma. Takim mulem to moze byla octa sdi. Jezdzilem clio 90KM, mialo 10s od setki i bylo wystaczajace by sprawnie wyprzedzac.
Ciagle wyprzedzanie w trasie jest przyjemnoscia? Walka o zycie na jednopasmowce?
Jest czas zapiedalania i jazdy do celu. Mam samochod ktorym moge swobodnie wyprzedzac, ale wyprzedzam tylko wtedy kiedy mam zapas. 100 razy sie uda, za 101 wyjdzie korba bokiem, urwe cos z napedu etc, jak skonczy sie pelnych gaciach to bedzie dobrze.TomsoN - Śro 18 Sie, 2010 to też zależy od tego, kto na ile kupuje samochód, na 2-3lata wolałbym używany(bo wtedy traci najwięcej na wartości), ale jak ktoś kupuje na 5-6lat to wie co ma i ma spokój
Ogólnie skłaniam się do wypowiedzi Bartka, no ale to nas nie dziwi bo takie forum M - Śro 18 Sie, 2010
dzik napisał/a:
Ciagle wyprzedzanie w trasie jest przyjemnoscia? Walka o zycie na jednopasmowce?
W mocnym aucie jest, w słabym jest to właśnie walka o życie na jednopasmówce.
Nie mowimy oczywiscie o przypadku przedstawiciela handlowego w białym vanie który wyprzedza wszędzie i zawsze a o zwykłej jeździe.
Z pewnościa lubisz ciągnąć sie 60km/h za dwoma tirami i nie wyprzedzić przez 30 km bo nie zdążysz.
Ja jeżdze bezpiecznie i rozważnie ale lubie mieć jeszcze sporo pod prawą nogą.mi - Śro 18 Sie, 2010 nie wiem czemu założeniem ogólnym tego tematu jest: samochód musi mieć minimum 150KM żeby dawać frajdę. Nieprawda!