O, cacy - jak będziesz dokładnie wiedział, kiedy przyjazd to weź napisz mi PW.
Może uda się nam jakoś dograć i pójść na jakiegoś tymabarka rasta - Wto 07 Lut, 2012
PiTT napisał/a:
znam to i jakoś mu nie wierzę, tak samo mówił za każdym poprzednim razem
Już wiemy po kim ty to masz mi - Wto 07 Lut, 2012
GeKo napisał/a:
A tak na serio to zawsze mi się marzyło coś w stylu transalp, africa twin czy aprilla tuareq
Bo to dobra klasa jest ogólnie, uniwersalne i nie bardzo ciężkie jeszcze.
...a ja się widzę na czymś takim (tylko gdyby kilka koników więcej było chociaż...)
...albo wręcz:
Janusz - Wto 07 Lut, 2012 mnie zawsze jarała taka hornetka jak ma Rybson. Oldscuolowe bike tez sa spoko (fajnego kiedyś gdzieś wrzucał chyba PCS), ale osobiście najchętniej przyjąłbym jakies supermoto, ale nie takie które wyjeżdzało z fabryki jako motocykl w stylu sm, tylko klasyczne przebudowane enduro.
Trialówka tez jest fajna opcja
Ciekawe kiedy Ojciec Pitta dojdzie do GS1200... Ryba - Wto 07 Lut, 2012 Janusz,
moim marzeniem jest CRF450 zrobiona na super moto.
Ale roczne koszta napraw silnika są nie do zaakceptowania
Hornet jest spoko na miasto - wygodny zawias, bo większy skok lagi niż w ścigu. I ciągle świateł do świateł czyli do ok ~140 przyspiesza lepiej niż każdy supersport mi - Wto 07 Lut, 2012
Janusz napisał/a:
Oldscuolowe bike tez sa spoko
+1
Janusz napisał/a:
Trialówka tez jest fajna opcja
+2
...dlatego Beta z mojego drugiego linka da się nieco obnażyć:
kubas - Śro 08 Lut, 2012 To ta sama Beta która produkuje narzędzia ? mi - Czw 09 Lut, 2012 ...ignorant...
Ryba - Wto 14 Lut, 2012 Btw stary artykuł ze ścigacza, który idealnie obrazuje pierwszą przejażdzkę na czymś "szybszym"
Cytat:
Cześć,
Miałem skomentować czyjąś wypowiedź pod jakimś artykułem, na którymś z portali i się rozmyśliłem. Napiszę tutaj.
Śmieszą mnie teksty typu „kupuję litra i nie będę odwijał”. Najlepsze, że jeszcze niedawno brałem je na poważnie. Czytałem fora, blogi i byłem absolutnie przekonany, że głupoty pieprzą ci ludzie. No bo bez przesady, w końcu jestem dorosły. Najlepsza szkoła jazdy w kraju, redukuję z międzygazem, plecy prostuję przy hamowaniu, podnóżki dociążam w zakrętach. Poza tym jestem odpowiedzialny, wiem jaką maszynę chcę i ile jej zajmuje rozpędzenie się do setki. Podejdę z respektem i będę śmigał. Mhm... jasne.
A tak na marginesie to zaczęło się tak, że zrobiłem prawko i gdzieś w międzyczasie zapaliłem się na średniej wielkości nakeda, to jest około 600 ccm i 100 KM przy masie poniżej 200 kg. Do tego jeszcze takiego o opinii dość ostrego, jeżeli nie najostrzejszego w klasie. Popytałem wśród znajomych kto taki ma i ktoś się znalazł. Nawet się da przejechać! Bomba!
No to dosiadam z niemałym przerażeniem i w takim stanie przerażenia robię z 5 kilometrów po czym zatrzymuję się pierwszy na światłach za którymi jest prosta. Długa prosta. Szeroka na trzy pasy.
I w tym momencie jakby wyłączył mi się zdrowy rozsądek, a dodam, że 18 lat to miałem ładnych kilka lat temu. Rura...1...2...3...4... 100. O kurwaaaaaaaa, ale rwie. Trzymaj mocno udami. Studzienka...jeb. Czerwone. Hamuj. Zielone. Rura. Zakręt. Za ostro. Prosta. Rura, rura, rura. Czekaj...w zasadzie to ty nie jedziesz na nim, tylko on cię wiezie na grzbiecie... Zero kontroli masz nad nim. I nie chodzi nawet o dohamowania i ogarnięcie na drodze, bo tu obeszło się bez jakichś nerwowych sytuacji. Ale na Boga przecież ty nie umiesz skręcać! A podobno zjawisko przeciwskrętu jest ci znane. No i praca gazem w zakręcie trochę trudniejsza, niż przy GS'ce... Nie mówiąc już o redukcji! Da się żeby nie szarpnąć? Przecież wiem, że z międzygazem.
I tak sobie podczas jazdy rozmyślam, że to maszyna nie dla mnie, że za szybko jadę... Tylko rollgaz przekręcam nie w tą stronę co powinienem. A ten skurwysyn idzie jak wściekły... 80... 100... 120, a on wyrywa jak z jedynki. Skręcam..."wolniej" myślę, "bo sie przewieziesz" i znowu odkręcam. Rura. Hamuj, prostuj plecy, płynnie tą klamkę.. Tył się uniósł, czy mi się wydawało? Zielone. Rura. Wolniej. Kurwa, ale zajebiście. Rura...
Pojeździłem, odstawiłem. Na pytanie "I jak?" pokiwałem tylko głową. Horyzontalnie. W odpowiedzi zobaczyłem szczery, rozbrajający uśmiech z lekką nutką politowania;)
Wyciągnąłem następujące wnioski:
1. Gadanie o odpowiedzialności to pierdolenie o Szopenie. Nie da się tak. Obroty są zbyt zajebiste. Dźwięk akcesoryjnej puchy kiedy igła szybuje do 10 tys. jest zbyt zajebisty. Jebnięcie towarzyszące mocnemu odwinięciu manetki jest zbyt zajebiste. Jeżeli zsiadając z agresywnej sześćsetki dalej myślisz, że nie będziesz jej kręcił pod sufit to powtórz to sobie patrząc w lustro. Kłamiesz. Jeżeli natomiast uważasz, że 600cc jest dla leszczy i chcesz litra, to prawdopodobnie na motocyklu siedziałeś tylko na automatach w Galerii Mokotów.
2. Maszyna jest stanowczo zbyt agresywna na pierwszy sprzęt. Pomysł określam jako poroniony.
3. Paradoksalnie jeszcze bardziej chcę ją mieć...
4. Tylko tą...
5. Stać mnie na nią...
Mogę zdławić?
Wytrwałych pozdrawiam. Za mięsko przepraszam. Tak mam.