Wysłany: Pią 23 Mar, 2007 [DRIVE] Jazda po śliskich nawierzchniach...
Jak w temacie, niech kazdy sie wypowie...
U mnie wyglada to tak.
1. Ruszanie oczywiscie bardzo delikatnie, moze byc z dwojki jesli bardzo slisko
2. Fwd jadac na czas trzeba jednak jechac na okraglo, choc jest wielu, ktorzy lataja bokami i na szutrze lub sniegu robia mega czasy...
3. Reczny:
-na waskim nawrocie
- czasem kiedy mocno wypluje mi przod na zakrecie, choc generalnie od tego jest lewa. Zdarza sie, ze trzeba jeszcze szybciej auto ustawic z powrotem, to pociagne reke, ale stosuje to bardzo rzadko.
4. Ustawianie auta do zakretow,itd to wszystko technika lewej nogi, bez niej ciezko bezpiecznie i szybko jezdzic na sniegu czy szutrze.
5. Jazda bokami, jak w temacie z lewa. Czasem jesli zakret jest dlugi, to wlatuje w niego na ogniu. Gaz wcisniety, kopie lewa noga i lece slajdem. By utrzymac ten bok, nie kontruje kiera i trzymam lekko wcisniety hamulec, a druga gaz. Dobrze wykonane pozwala sie poczuc na chwilke jakby sie jechalo rwd.
6. Hamowanie,ja robie tak:
Lewa na hamulec, prawa lekko dodaje gazu, by kola sie nie zblokowaly. Jesli potrzebna redukcja, szybko lewa leci na sprzeglo, prawa na hamulec i katem stopy kopie gaz, wbijam nzszy bieg(zasada miedzygazu) i znowu szybko lewa na hamulec, a prawa na gaz by koleczka sie nie zblokowaly.
7. Lepiej zawsze auto ustabilizowac przy wychodzeniu z zakretu, a dopiero potem zmieniac bieg na wyzszy. Czasem lecimy jeszcze bokiem, reka na lewarek, a tu nagle stanie sie cos nie przewidzianego i nie mamy dwoch rak na kierownicy.
8. Tzw ustawianie do zakretu z kiwki inaczej to wahadlo, nie wiem jak to nazwac.
Jesli nie trzeba hamowac to latwo zrobic to gazem, nie trzeba zadnej lewej nogi.
Odpowiednio wczesniej przed zakretem(zalozmy zakret w lewo) energicznie w prawo (jest w tym taki moment ,ze na chwile trzeba kopnac gaz i wtedy auto jeszcze bardziej ochoczo postawi sie bokiem), a potem na zasadzie odbicia w lewo i auto postawi sie o wiele bardziej bokiem do np ciasnego zakretu. Mozna to wszystko zrobic manipulujac gazem lub stosujac lewa noge czy to tylko do ustawiania bokiem, czy tez przy okazji do schamowania auta.
Zaawanasowani jeszcze przy okazji redukuja biegi. Ta cala technike trzeba samemu potrenwac na parkingu i poczuc o co chodzi, bo samemu ciezko mi to opisac.
9. FWD i podsterownosc= smiertelnik jesli mu wyjedzie przod, pusci gaz. To czasem nie pomoze. Trzeba wtedy auto zdusic lewa inaczej mowiac chwycic przod(lewa wciska hamulec), prawa noga oczywiscie daje odpowiednio duzo gazu by nie bylo blokow.
FWD i nadsterownosc= jesli za bardzo ucieknie na tyl...to GAZ!!! Kontra tez wazna , ale z ostrego boka oske wyciaga sie przede wszystkim gazem. Oszczedzi nam to machania kiera.
10. Jesli juz czujemy jazde po sliskim to jest tez cos takiego jak kontra zapobiegawcza. Czyli lecac w zakrecie caly czas robimy lekkie korekty kiera, ktore zapobiegaja bokom, ktorych oczy nie widza, ale blednik czuje.
11. Osobiscie jak juz lece na sliskim lubie miec stosunkowo wysokie obrtoy silnika, zeby lewa i manipulacja gazem dobrze dzialaly.Ale to tez zalezy jak slisko na drodze.
Poza tym, idealna linia, spokojna jazda,itd... O lewej nodze jest temat, wiec w to sie nie zaglebialem
To tak ode mnie co mi sie akurat przypomnialo. Napiszcie cos od siebie, kazdy ma tam jakies swoje sposoby.
Ostatnio zmieniony przez CHRZANEK Nie 31 Sie, 2008, w całości zmieniany 1 raz
to ja napisze jak ja to wszytsko widze podstawa to czy chce jechac na czas czy sie pobawic i miec troche frajdy... jesli jade na czas to stawiam na plynna jazde jesli w zakrecie ucieka mi przod trzymam caly czas gaz wcisniety jak mialem tylko lewa dociskam , natomiast jesli jade plynnie i tyl zaczyna uciekac to nie odejmuje gazu i przejezdzam uslizgiem. jesli chce sie pobawic i nie mysle o jezdzie na czas to wtedy przed kazdym zakretem albo oduszczam gaz albo kopie w lewa aby ustawic samochod do jazdy bokami nie uzywam recznego reczny tylko do nawrotow
mysle ze temat jazdy po sliskim kazdy bedzie odbieral inaczej i kazdy moze miec nieco inne doswiadczenia bo podstawa to opona jedna na sliskim bedzie trzymala lepiej inna gorzej
_________________ Nie, nie, prędkość była OK... tylko zakręt trochę za ciasny.
JIMEK [Usunięty]
Wysłany: Pią 23 Mar, 2007
Marek23 napisał/a:
To tak ode mnie co mi sie akurat przypomnialo. Napiszcie cos od siebie, kazdy ma tam jakies swoje sposoby
ja mam swietny sposob na mokrym w FWD- po wypadku jak cokolwiek pada z nieba to koncertruje sie w samochodzie na sluchaniu muzy i jade 40. Ps. Dzisiaj tam gdzie ja rozwalil sie koles przez te same dziury, garby i koleiny z woda tylko ze on musial jechac z dwa razy wiecej, auto po dachu splaszczone jak jakas quesadilla i to w dodatku w polowie splonelo (!)
lagadula [Usunięty]
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
Marek, strasznie nerwowy masz styl jazdy . Wekszość opisanych przez Ciebie sytuacji to raczej ratowanka niż próba przejazdu zakretu na czas. Domyslam sie że masz technikę "wpierdzielania" sie w zakret i wiem że w niektórych przyadkach to działa, ale strasznie zmniejsza sie margines błedu. Tomcio tak jezdzi, ale ma perfekcyjną linie, nie bez boków. Coraz mniej stosuje lewej nogi aby nie generować za dużo ciepła i nie tracic czasu na gaz+hamulec.
Powiem szczerze, nigdy jazda po szutrze mnie nie interesowała, zawsze wolałem szybką , płynną jazde po asfalcie, no i oczywiscie gry i zabawy ruchowe po śniegu. Kiedyś zdarzyło sie Cieniasem przyjechać 3 w generalce (jechalem jako 3 załoga po świeżym sniegu) a do moich najwiekszych sukcesów zalizcam objechanie mojego poprzedniego kierowcy z PPZM, podczas KJSu , w deszczu
Moja metoda jeżdzenia wynika raczej z mojej mentalnosći i uważam siebie za osobę raczej rozsądna i dlatego staram sie jechac taktycznie i spokojnie (kalma kalma style).
Jesli mam do pokonania jakikolwiek zakręt (np ten sam na suchym, mokrym, i sniegu) to moja technika nie zmienia sie aż tak drastycznie:
- przede wszystkim szukam idealnego najazdu na zakret - wynikajaceogo z lini jak i z warunków na trasie (np miejsce hamowania z dziurami lub "zabrudzone"). Wtedy staram sie unikać takich pułapek.
- hamuję spokojnie, raczej nie opózniam (wiecej mozna stracic niz zyskać) , i pierwszy nacisk na hamulec jest mocniejszy aż do uwolnienia go w momencie skrętu, lub pokonania apexu
- jesli jade po śniegu to staram sie hamować bez utraty przyczepności (bez lewej) ,chyba że jest głeboki snieg to "bloki" są wskazane aby zwiekszyc opór, redukując biegi bez szarpania. Baaardzo rzadko stosuję wahadło, no chyba że jade BMW i chce sie pobawić.
- skrecam w momenice najwiekszej przyczepnosci przedniej gumy (czyli w ostatecznej fazie hamowania). Poczatkowa faza skretu jest leciutko "za mocna" aby wyraznie ustawic wóz do zakretu, krece kierą bardzo delikatnie bez szarpania ("metoda ciagnij - pchaj") i celuję w apex. W momencie miniecia apexu dodaje gazu (w zaleznosci od nawierzchni) mocno lub słabo i stopniowo zwiekszam nacisk na gaz wypuszczajac auto jak najszerzej sie da (linią) oczwiscie obserwujac warunki na drodze. Nigdy nie stosuję metody Zero-Jedynkowej ani z gazem ani z hamulcem. Czyli nie ON/OFF
- jesli jest slisko to staram sie asekurowac lewa, ale nie naciskam jesli nie potrzeba (sytuacja awaryjna). Jesli odjezdza mi przod, najpierw ujmuję gazu ( w przypadku wyjscia z zakretu) i odkrecam ster aby uzyskać przyczepność. Nie zdaza mi sie abym miał podsterownosć na wejsciu do zakretu - staram sie dobrac predkosć
juz podczas hamowania.
- jeśli wiem ze zakret jest np 90-cio stopniowy, a chce go przejechac szybko, to po zhamowaniu i dobraniu odpowiedniego biegu, w fazie poczatkowej skretu trzymam reke na "reczniku" i jesli potrzeba podciagam go bardzo delikatnie i stopniowo zwiekszam siłe (nie szarpie)tak aby utracic przyczepnosc tylko na poczatku zakretu , bez zbytniego "boku" , równoczesnie kontrujac i dodajac stopniowo gazu.
To tak baaardzo ogólnie. Generalnie staram sie jezdzic spokojnie, bez szarpania, szanować predkosć, bez zbytniej utraty przyczepności, a lewą absolutnie wtedy kiedy jest to konieczne do ratowania życia, a nie do jazdy na czas. Tak mnie uczył Mistrz Szwagierczak i póki co działa
Jesli kogos to interesuję to mozemy zrobić "pogadankę" w Biłgoraju.
P.S. Zawsze jadac ze Zbyszkiem Szwagierczakiem czuje sie jak w królewskiej limuzynie a czas jest jak w bolidzie. To jest wresz niesamowite. Tak Misztrz oszczedza czas i ma idealna linie.
Kiedys , w pucharze Golfa, przyjechał jako 2-gi za swoim przyjacielem i kolegą zespołowym Kubą Golcem (który wygrał ten wyscig). Obydwoje kasowali liczniki kilometrowe na starcie. Kuba jechał chyba z 1 pola, Zbyszek z 5-tego. Na mecie licznik Zbycha pokazywał 400m mniej. Niby nic ale na torze ?? Wszyscy podobną mają identyczną linie jazdy..... a
Hehe, ziom, przeczytaj co napisalem o jezdzie na czas "spokojan jazda to podstawa, bez szarpania autem". Osobiscie uwazam, ze jezdze spokojnie i to nawet bardzo, ale luzik.
lagadula napisał/a:
Wekszość opisanych przez Ciebie sytuacji to raczej ratowanka niż próba przejazdu zakretu na czas
Opisuje sytuacje nie tylko jazdy na czas, ale takze do zabawy jak i wychodzenia z opresji. I uwazam, ze jesli kierowca szczegolnie na sliskim nie bedzie potrafil poradzic sobie w takich kryzysowych sytuacjach to nie wsiadam z nim do auta.
lagadula napisał/a:
Tomcio tak jezdzi, ale ma perfekcyjną linie, nie bez boków
A Kuzaj lata na sliskim bokami stosujac lewa i robi czasy o niebo lepsze od Tomka...
lagadula napisał/a:
jesli jade po śniegu to staram sie hamować bez utraty przyczepności (bez lewej
Akurat tu sie kategorycznie nie zgodze, przy hamowaniu na wprost jestem w stanie sie o wiele szybciej schamowac uzywajac techniki ktoora opisalem i ktora stosuje np kolega Chrzanek.
lagadula napisał/a:
Kiedys , w pucharze Golfa, przyjechał jako 2-gi za swoim przyjacielem i kolegą zespołowym Kubą Golcem (który wygrał ten wyscig). Obydwoje kasowali liczniki kilometrowe na starcie. Kuba jechał chyba z 1 pola, Zbyszek z 5-tego. Na mecie licznik Zbycha pokazywał 400m mniej. Niby nic ale na torze ?? Wszyscy podobną mają identyczną linie jazdy....
Oczywiscie zgadzam sie z Toba co do spokojnej jazdy, szanowaniu predkosci, bo z reszta sam tak samo pisalem w temacie jazdy na czas, ALE Ty troche mylisz temat. Pisze o zapinaniu na sniegu,sliskim, bawieniu sie i jezdzie rajdowej na czas. Nie ma bata, zebys lajtowa jazda rodem z toru asfaltowego przejechal jadac na opis sniezny oes... Technika jazdy w tych dwoch roznych otoczeniach sie rozni, zobacz sobie na rajdowych krolow oski.
PS. Jak Tomcio pojechal Punto s1600 to go Wysocki Lancerem zlal... Czemu?
lagadula [Usunięty]
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
Heh... znowu próbujesz mi udowodnić wyższość Świat Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi....
Myślę że dalsza dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo masz już swoją opinie.
Poza tym to co napisałem jest opisem MOJEGO sposobu jeżdżenia i ani Tobie ani nikomu innemu nie każe jej stosować. Oczywiście w takiej lub podobnej formie przekazuję ją kierowcom którzy mają 1-szy kontakt ze sportem, ale tylko wtedy kiedy chcą moich rad. Jest szansa że nie zrobią sobie kuku.
Zakładasz topic gdzie myśle każdy może sie wypowiedzieć o swoich doświadczeniach, a ty odrazu czujesz sie wywołany do tablicy i musisz mi udowodnic że za ch..ja nie mam racji.....
Porównujesz styl Kuzaja i Kuchara.... oczywiscie Kuzaj jest nadal "najszybszy" ale nie trzeba daleko szukać że jazda jego techniką powoduje nie dojechanie do mety... Zgadzam się... jest Mistrzem Polski ale to składowa wielu czynników...temat długi jak rzeka i mozna pogadać przy piwku. Zresztą bez sensu jest porównywanie stylu... każdy ma swój.
A porównanie z Wysockim Ci nie wyszło..... Kuba pochodzi z toru wyscigowego i jest ewidentnym przykładem skutecznosci jazdy torowej. Idealnej lini, spokoju itp.....Popatrz sobie na Rajd Magurski, jakie robił czasy na oesach. A był to jego 1-szy rajd po śniegu.
Sama Śniezka, na której wlał nam nie tylko Kuba ale i Ruta też jest słabym przykładem. Jeśli nie bierzesz pod uwagę nawet pogody (mokro), tym pardziej padaczkowatego Punto o mocy 206 z RPP no to sorry.... nie ma oczym gadać.
Mam prośbę: ponieważ ja sie przedstawiłem , ty również sie przedstaw. Pokaż wyniki z różnych rajdów, może z PPZM albo MP. Może faktycznie nie mam racji..... :570:
I wcale nie jestem napiety :562:
Ostatnio zmieniony przez lagadula Sob 24 Mar, 2007, w całości zmieniany 1 raz
auto: 106 ITB, ///M3
silnik:: 1.6 8V
moc: 146++, 343km Pomógł: 80 razy Dołączył: 09 Kwi 2006 Skąd: ze wsi
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
tez od siebie dodam ze kuba wysocki leszczem nie jest i jezdzic potrafi,
a sniezka ze wzgledu na pogode faktycznie nie byla rajdem pod oske.
kluczowy tez na tym rajdzie byl dobor opon. ruta pojechal na sliku
i na ostatnim osie odrobil z nawiazka strate do kuchara... i tyle.
lagadula napisał/a:
do moich najwiekszych sukcesów zalizcam objechanie mojego poprzedniego kierowcy z PPZM, podczas KJSu , w deszczu :D
nie pasuje mi to porowanie. znam kierowcow ktorzy w kjsach byli nie do
dojscia a w prawdziwych rajdach czy wyscigach kariery nie zobili, czy wrecz
zaczynali od konca tabeli... i sa tez odwrotne przypadki. moim zdaniem
porownywanie kjsow do rajdow nie jest do konca miarodajne.
dysproporcje w sprzecie na kjsach sa znacznie wieksze niz np w ppzm...
wygralem z bartkiem steinhoffem /mackiem tez/ na kjsie po sniegu..
oni w a3 i felicji ja starym 106 - jestem prze chuj (?) - ja tak nie uwazam....
tez od siebie dodam ze kuba wysocki leszczem nie jest i jezdzic potrafi,
a sniezka ze wzgledu na pogode faktycznie nie byla rajdem pod oske.
kluczowy tez na tym rajdzie byl dobor opon. ruta pojechal na sliku
i na ostatnim osie odrobil z nawiazka strate do kuchara... i tyle.
lagadula napisał/a:
do moich najwiekszych sukcesów zalizcam objechanie mojego poprzedniego kierowcy z PPZM, podczas KJSu , w deszczu
nie pasuje mi to porowanie. znam kierowcow ktorzy w kjsach byli nie do
dojscia a w prawdziwych rajdach czy wyscigach kariery nie zobili, czy wrecz
zaczynali od konca tabeli... i sa tez odwrotne przypadki. moim zdaniem
porownywanie kjsow do rajdow nie jest do konca miarodajne.
dysproporcje w sprzecie na kjsach sa znacznie wieksze niz np w ppzm...
wygralem z bartkiem steinhoffem /mackiem tez/ na kjsie po sniegu..
oni w a3 i felicji ja starym 106 - jestem prze o jejku jejku!!! (?) - ja tak nie uwazam....
NIe jest to taki KJS jak myślisz.A naszą wspólną przygodę właśnie zaczelismy w KJS'ach, i nie było na Jacka W. bata w WLKP i okregu bydgoskim. Aktualnie też nie ma na niego bata w WLKP. Za czasów Astry robiliśmy porównywalne czasy, a w 2001 roku Jacek Witucki zdobył puchar PPZM w N3 i F2000, konczac sezon na 3 albo 4 w generalce. Leszczem nie jest. Dlatego uważam to za swój życiowy sukces. Poza tym Jacek jest potwierdzeniem mojej teorii (zresztą wiele od niego sie nauczyłem), oczywiście używa lewej znacznie sprawniej ode mnie ale też bez przesady.
I wcale nie uważam że jestem prze chuj Po prostu wiem jak sie nie zabić na naszych drogach prosto z Unii Europejskiej.
Myślę że dalsza dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo masz już swoją opinie
Juz myslalem, ze potrafisz sie wyluzowac... Jesli piszesz, ze mam nerwowoy styl jazdy, to ja to troszke jako atak na siebie odbieram. Rozumiem, ze jestes kims w motorsporcie i do tego instruktorem i tym bardziej nie lubisz jak "amator sie wymadrza". Sorry, ja sie naprawde ze mega drivera nie uwazam, ale akurat teorii mi nie brakuje i z Toba POLEMIZUJE bez jakis zlosliwosci. Co w tym zlego?
lagadula napisał/a:
Mam prośbę: ponieważ ja sie przedstawiłem , ty również sie przedstaw. Pokaż wyniki z różnych rajdów, może z PPZM albo MP. Może faktycznie nie mam racji.....
Hehe, czekalem az to w koncu napiszesz... Nie mam licencji, po prostu finansowo nie widze sensu by sie w to pchac. Troche sobie startowalem w roznych rally sprintach, gdzie trasa nie wiodla wokol slupkow i mialem jakies porownanie z licencjonowanymi kierowcami, niektorymi nawet niezlymi. Nie bede pisal, gdzie co wygralem, bo nie o o to chodzi w tej dyskusji. Ogolnie nie jestem zawodoweym rajdowcem jesli o to Ci chodzi. Aczkolwiek zawodowy sport nie jest mi obcy...
Ja widze, ze masz duze pojecie o jezdzie i to co napisales w topicu o jezdzie na czas czy o lewej nie bylo przeze mnie komentowane, bo sie z tym w pelni zgadzalem...
Tutaj komentuje, bo w niektorych kwestiach np hamowania na sniegu sie z Toba nie zgadzam... A pisze dlatego, bo mnie ten temat intersuje. Nie jestem Twoim kursantem, ktory nigdy na czas nie jezdzil. Piszesz, ze nie jestes napiety,ale mam inne wrazenie.
Ale ciesze sie, ze jestes na forum... Gdybym akurat byl w kraju to chetnie bym sie umowil na jakis krety odcinke na sniegu i kazdy by kazdego przewiozl... Wtedy dopiero wyszlo by kto ma racje. Ale mysle ze na asfalcie sie spotkamy i cos pojezdzimy.
PS. Zgadzam sie ze 106 co do kjs i PZM...
lagadula [Usunięty]
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
Ok, źle sie okresliłem..... chodziło o "agresywny" styl jazdy......
Już sie wiecej nie wychylam....
Ok, źle sie okresliłem..... chodziło o "agresywny" styl jazdy......
Już sie wiecej nie wychylam
Ziom, wychylaj sie...po co sie obrazasz. Szczerze uwazam, ze mam bardzo lagodny styl jazdy i wrecz ostatnio stwierdzilem, ze za spokojny na wolnych partiach. A mianowicie chodzi mi o skret po hamowaniu, inicjacje skretu:
- jesli mam bardzo szybki zakret to wiadomo, ze delikatnie skrecam do niego,zeby opony mialy czas przyjac obciazenie,itd...
-natomiast wydaje mi sie,ze przy jakims wolnym 90 stopni, moge szybciej(czyt. agresywniej) skrecic kiera. Dotad robilem to bardzo delikatnie...
Chodzi mi o asfalt
To sa takie moje osobiste przemyslenia i prosze chetnie wyslucham co na temat sadzisz.
Wiadomo juz, ze na temat jazdy nigdy do konca nie bedziemy zgodni, ale to nie znaczy,ze nie mozemy dyskutowac.
lagadula [Usunięty]
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
Moim zdaniem, agresywne skrecenie kierą w wolnym zakrecie mozę efektować utratą przyczepnoscie na przedniej osi. To takie troche wrózenie z fusów , bo 90-cio stopniowy zakret moze być np na 1 bieg albo n 3-ci. Ale mnie również sie czesto wydaje że wolne zakrety jade za wolno.... Musimy sie spotkać i oprzeć sprawę i bar.... :564:
auto: maluch
silnik:: jeden sześć
moc: okurzaczkm Pomógł: 11 razy Dołączył: 08 Lip 2006 Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: Sob 24 Mar, 2007
Marek23 napisał/a:
Gokart, Ty sie lepiej bardziej chwal jak tam latasz w roznych imprezach... Moglbys sie dolaczyc na tor? Miniak pewno by polubil tor Poznan.
Przestań Marek.. ja jestem teoretykiem seksu .. niczego nie ogarniam a że auto strasznie zap.ierdala to czasami uda mi sie stanąć na pudle . Staram się wybrać jak najlepszy / optymalny tor przejazu i tyle ... żadnej lewej nie używam bo cholenie trudno to w miniaku wyczuć... Sprzęgło jest twarde jak ku.rwa mać a hamulce ostre jak brzytwa i jak próbuje hamowac lewą to proteza mi wypada na maskę...Najbardziej moja jazda przypomna to co pisze lagadula.. czyli przejazd emeryta ale czasy jako tako
Sorry za szczerość ale napiedoliłem sie i siedze przy kompie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach