auto: Mazda MX5
silnik:: 1596
moc: 110km Pomógł: 78 razy Dołączył: 04 Gru 2005 Skąd: Warszawa Wola
Wysłany: Pon 12 Lut, 2007 [R] Fridays
Restauracja Fridays.
Hmmm, byłem wczoraj pierwszy raz. Oczywiscie jedynie do czego mozna porównać to do Jeffsa wiec lecimy z koksem. Żarcie podobne jak nei takie samo. Generalnei amerykańskie mieso, hambugsy, sałatki , kukurydza, duzo kalorii. Niby podobne do Jeffsa ale bardziej mi ten drugi smakuje
Ceny też podobne do jeffsa. Czyli nie tanio. Za duzego hambugsa ( który swoją drogą jest mniejszy niż w J.) placimy ok 25-30 zeta. Ceny generalnie zaczynaja sie wlasnie od 25 zeta.
Wczoraj za 2x hambugsy ( world famus cheeseburger ) + coca cola + herba = 70 zł.
Wystrój gorszy, o wiele gorszy od jeffsa . Nie czuć tak bardzo klimatu amerykańskiego. Fajnie ze jest duzy telebim a nie jak w J. pare mniejszych tv. Mimo wszystko znowu J na prowadzeniu. Duzy plus ze w J bardzo czesto jest pełno, natomiast w Fridaysie , wręcz pusto a zarcie podobne. Wiec jak ktos ma ochote na mega hambugsa a w J nie ma miejsca to niech wali do Fridaysa.
Adres
Warszawa
Al. Jana Pawła II 29
tel.: 0 22 653 83 60
Ja chodze do fridersa jak chce zjesc kawal miesa, wtedy biore hamburgera, dosc dobra opcja. W jeffie nigdy nie bylem.
Bardzo lubie ich frytki.
Omijajcie fridersa w gdynii, wpadlem przypadkiem i oba dania byly kompletnie do d**. Hamburger spalony az czuc wegiel, salatka zawierala dziwny skladnik ktory przez gardlo nie przechodzil.
we Fridays zdecydowanie lepsze zarcie niz w Jeffsie, ale lekko drozej.
w Jeffsie ostatnio trafilem na zepsute krewetki (w tym na polach), po delikatnej awanturze dostalem jako rekompensate butetlke czerwonego qrwunia Cambrasa(oddalem ochroniarzom;-)
auto: Clio I,
silnik:: 2.0
moc: 260,km Pomógł: 40 razy Dołączył: 08 Cze 2006 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 12 Lut, 2007
Jeff's to moja ulubiona restauracja - byla taka chwila ze jak zmienili miejscowke to mieli lekki burdelik i slabe zarcie, ale nigdy nie trafilem tam na nic starego - a jestem w Jeffs'ie raz w tygodniu.
W jeffsie faktycznie lepsza atmosfera, jadlem kiedys krewetki i byly bardzo smaczne (a jestem wybredny przy seefudzie), bardzo lubie pikantne skrzydelka.
W Tj w atrium kiedys bylismy na lunchu to mi kobieta 2 dni rzygala (za sprawa natki kolendry w salatcie na ktora okazala sie byc uczuluna, albo z kolendra cos nie halo bylo, tak czy siak salatka byla niesmaczna.)
Prawdziwa porazka to jednak Luisiana w Arkadii, chodze tam w desperacji jak nigdzie nie ma miejsc, raz dali mi hambuksa zwweglonego z jedej strony i surowego z drugiej, drugi raz przyniesli mi jakas tortije z kurczakiem zamiast wolowina a dodatkowo znalazlem w niej spora kosc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach