Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 Burdel w wynajmowanym garazu - remont budynku
Sprawa taka:
wynajmuje garaż od urzędu miasta, budynkiem zarządza jakaś firemka.
Dwa miesiące temu mam telefon o siódmej "pan otworzy garaż mamy wymienić kaloryfery". Zadnego sygnału wcześniej, na już, wkurwiony otworzyłem, cały dzień się jebali z tym, dzień w pracy musiałem wolny brać.
Wyjeżdzam na wakacje, mam telefon "pan otworzy, okna". Odpowiedź "spierd**, wracam za dwa tygodnie, po ch*** się budzicie w ostatniej chwilii".
Wracam z wakacji, wyjebane okno, burdel w garażu i zamurowane okno.
myślę że policja i sprawa do sądu
jak masz papier na to że wynajmujesz to zostałeś mówiąc wprost oyebany
ktoś Ci się włamał
możesz zresztą powiedzieć że miałeś tam 500 szt. najnowszych ajfonów 5 przygotowanych do wysyłki
jak dla mnie to była samowolka, ciekawe czy do mieszkań tak samo wchodzą jak nie ma właściciela
polecam, ustawę o ochronie praw lokatorów .
Ogólnie to wynajmujący ma prawo po uprzednim poinformowaniu do przeprowadzenia, remontów itd, aczkolwiek pod obecność najemcy.
Dzięki emeryt za ustawę, wiem jak się łatwo robi posiedzenia komisji z poprzedniego miesiąca, ale w tym przypadku nie jest tak łatwo:
"Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel
ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży gminnej
(miejskiej), a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale."
Ciężko policzyć wszystkie graty, katalogu nie prowadziłem. Na pierwszy rzut oka znikły wtryski które leżały na parapecie, czy spadły nie wiem, nie szukałem jeszcze.
Pół garażu zajebane tartym styropianem i pyłem więc sprzątania na troche czasu jest. Jak graty samochodowe reagują na takie zabrudzenia? Różnie, wszystkiego przecież nie sprawdzę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach