auto: ...
silnik:: ...
moc: ...km Pomógł: 49 razy Dołączył: 16 Lut 2006 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007 Nasze Zimowe Próby, Treningi, Upalania
Jako ze zbliżają się sliskie a moze i nawet śnieżne dni, w szałcie juz pomału zaczynają się gadki o ślizganiu nie ślizganiu, pomyślałem ze taki temat w którym będzie można opisać swoje wrażenia (a po zabawie na śniegu jest ich dużo ) , spostrzeżenia czy też nowe doświadczenia, może się przydać.
Ja dziś niedawno wracajac do domu, jak zobaczyłem co sie dzieje na ulicach to od razu postanowiłem pojechechać na jakieś pierwsze nieśmiałe uślizgi.
Warunki okazały sie tragiczne, dróżki na skraju krakowa całkowicie pokryte lodem, 1,2,3,4 już po delikatnym naciśnieciu gazu słychać tylko szzzzzzzz i nic się nie dzieje , o hamowaniu to juz wogóle nie wspominam.
Ale troche pojezdziłem, boki na zakretach przy predkości 10- 20 km/h przy 20 to już sie nawet zdażały 4 kołowe poślizgi , a najgorsze jak dla mnie jest to ze kazdy zakret inaczej zmrozony, niektóre całkiem nieźle trzymały i dało sie przed nimi jako tako hamować a inne zero.
Jakbym chciał potraktować jazde po czymś takim na szybko, a nie jako zabawe to daleko bym nie zajechał, taka nawierzchnia mnie przerasta i przeraża.
Wiec z uczenia się jazdy raczej nic nie wyszło.
Jedyna rzecz która mogłem dobrze popróbować na takim czymś to hamowanie na prostej śliskiej drodze lewą nogą z gazem, nigdy wcześniej tego nie próbowałem i jak dla mnie efekt to totalny szok, auto znacznie lepiej hamuje na takim lodzie jak sie manewruje hamulcem i gazem na raz. Różnica jest naprawde kolosalna, jak auto samym hamulcem wcale nie hamowało tylko od razu szzzzzz, tak lewą z gazem nawet nawet.
Robiłem to dosć nieudolnie, to za dużo hamulca to za duzo gazu, ale i tak hamowanie było znacznie bardziej efektywne.
Wiem jedno chce sie nauczyć tak hamować !!! bo to naprawde super sprawa.
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007
Loko napisał/a:
Jedyna rzecz która mogłem dobrze popróbować na takim czymś to hamowanie na prostej śliskiej drodze lewą nogą z gazem, nigdy wcześniej tego nie próbowałem i jak dla mnie efekt to totalny szok, auto znacznie lepiej hamuje na takim lodzie jak sie manewruje hamulcem i gazem na raz. Różnica jest naprawde kolosalna, jak auto samym hamulcem wcale nie hamowało tylko od razu szzzzzz, tak lewą z gazem nawet nawet.
Robiłem to dosć nieudolnie, to za dużo hamulca to za duzo gazu, ale i tak hamowanie było znacznie bardziej efektywne.
Wiem jedno chce sie nauczyć tak hamować !!! bo to naprawde super sprawa.
jestem totalnym laikiem, tylko jedna zima(w sumie 2, ale w IE jako tako śniegu nie było)za mną odkąd mam prawko, ale nigdy o czymś takim nie słyszałem
napisz o tym coś więcej, jakim cudem to ma szybciej zatrzymać samochód niż zwykłe hamowanie pulsacyjne
ja dziś się pierwszy raz w życiu bawiłem w tzw "wahadełko", prędkość bojowa max 20 km/h D
pierwsza zima w FWD zresztą
sporo mnie czeka żeby mieć się czym pochwalić
auto: ...
silnik:: ...
moc: ...km Pomógł: 49 razy Dołączył: 16 Lut 2006 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007
To technika zapożyczona od Marka wieć pewnie on będzie wiedział dokładnie dlaczego jest lepiej, kiedyś gdzies coś nadmienił o takim hamowaniu na forum to i musiałem spróbować no i jest lepiej
Tak na logike to jest pierwsze bardzo proste wytłumaczenie, hamowanie opiera sie na maksymalnym wykorzystaniu przyczepności wszystkich 4 opon. W seryjnych autach hamulce ustawione są pod suchy asfalt plus jeszcze bardziej na przód dla bezpieczeństwa. Na śliskie nawierzchnie hamulec ustawia się bardziej na tył korektorem, ale w seryjnym aucie nie ma korektora w kabinie wiec sie nie da tego zrobić i tutaj włąśnie pomaga dodawanie gazu przy hamowaniu.
Dodając gazu, robisz cos jakby sztuczny korektor, osłabiasz siłe hamowania z przodu (dodajesz gazu i nie pozwalasz hamulcowi zablokowac kół) i tym samym przenosisz ja bardziej na tył i zaczynasz wykorzystywać też przyczepnosć tylnych opon.
Normalnie jak hamujesz na śliskim, to przód blokuje sie w momencie kiedy tył ledwo ledwo hamuje, czyli hamujesz praktycznie tylko dwoma kołami co znacznie osłabia siłe hamowania.
To wszystko dotyczy hamowania bez abs i z wyłaczeniem kopnych nawierzchni, bo tam sie hamuje inaczej.
auto: Clio szrot
silnik:: F4R 730
moc: 155km Pomógł: 72 razy Dołączył: 24 Maj 2007 Skąd: z Zakrzowa
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007
Ja dzisiaj śmigałem terenóffką, odłączyłem napęd przedniej osi i wlot na parking tak jakby wielopoziomowy, tyle ze na zwykłej glebie, z kamyczkami trawką no i teraz również śnieżkiem (tego ostatniego to akurat śladowe ilości były) troszkę pozamiatałem poorałem i uślizgi były raczej marnie mi szło
auto: -
silnik:: 0.0
moc: 000km Pomógł: 38 razy Dołączył: 20 Gru 2005 Skąd: z polecenia
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007
Wczoraj zrobilem sobie wyczieczke cliowka. W pewnym miejcu gdzie konczyla sie plaszczyzna a zaczynaly gory zaczelo padac. Akurat w tym momencie widze w lusterku jakas napadajaca na mnie kule: to jakis Williams! Zatrabil dwa razy i animuje do upalania. Ja ta droga jade pierwszy raz w zyciu (chyba sie zorientowal po numerach), kierunek w prawo i puszczam Pana przede mnie, gdy mnie minal, zauwazylem ze juz na zimowkach, ja nadal na letniakach
Nic trudno, sprobuje co da sie z nich wyciagnac przy sliskiej nawierzchni, czesciami pokrytej sniegiem a generalnie mokrej. Pan przede mna, jego Williams jest mocno obnizony, ale za to nie strzela z wydechu jak moj Droga wznosi sie ostro w gore, zakrety jeden za drugim. Przemieszczamy sie miedzy samochodami, slizgajac sie od wewnetrznej do zewnetrznej zakretu. Im wyzej, tym mniej mokrej nawierzchni a wiecej sniegu. I tak po 3-4km niestety moja przczepnosc konczy sie calkiem, po czym dziekuje i jade wolniej
Teraz jest juz naprawde gruuubo sniegu, sprawdzam sobie jak tam z hamowaniem, jak samochod leci gdy wjedzie sie za szybko itd. Po 15min zjezdzam na zalesie, wypuszczam psa i idziemy na spacer.
Minelo 45min, zaczyna robic sie ciemno. Wracamy do samochodu, spec poczul klimat sniegowy i juz nie bardzo chcialu mu sie wsiadac. Sila go przekonalem, chwila rozgrzewki silnika i ta sama trasa w dol.
Z powrotem niczego juz nie trenowalem, tylko lecialem sobie wolniutko slalomem bokami tak przy ~40kmh - 50kmh bez hamulcow. Nadchodzi bardzo dluga prosta, caly czas w dol, wiec rozpedzam sie do 90kmh i tak sobie jade na 4-ce. Niestety widze ze chyba nadchodzi w miare ostry zakret S Sekunda namyslu i nadchodza mi do glowy swiete slowa Marka (dokladnie to co opisal Loko), wiec ostrozna redukcja do 3 (bylo tak slisko, ze przy samym wlozeniu 3 kola sie slizgaly), hamowanie lewa z gazem, generalnie wiecej slizgu niz efektu, wbijam 2 (znowu poslizg), i tak juz przy dobrej predkosci przejezdzam zakrety.
Bylo fajnie, choc zaluje ze nie bylem R5, ktora jest juz na zimowkach i ktorej bym nie oszczedzal.
Takie byly warunki:
auto: brak
silnik:: brak
moc: 1km Pomógł: 23 razy Dołączył: 24 Lut 2006 Skąd: Wch
Wysłany: Nie 11 Lis, 2007
siakafak drogi podśnieżali, pojechałem na moje ulubione zakrętasy a tam żywy asfalt a na marketach nie będe latał jak oszołom. Nic to poczekam jeszcze z dwa dni wtedy na bank nie nadążą z odśnieżaniem i oleją boczne drogi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach